Helka Travel > Węgry > Aktywny wypoczynek > Wędkowanie > Jakie ryby złowimy w Balatonie?

Węgry - Jakie ryby złowimy w Balatonie?

Balaton to prawdziwy raj dla wędkarzy. Ryb tu w bród i to najrozmaitszych gatunków. Nie trzeba też szukać jakiś specjalnie ustronnych miejsc do połowu. Nawet na molo w Siófok, najliczniej odwiedzanym kurorcie, nietrudno zapełnić wiaderko dorodnymi okazami. Jakimi? Przeczytajcie nasz przewodnik po balatońskich rybach.

Nad Balatonem najlepszą porą do wędkowania jest jesień. Żyjące tu drapieżniki najłatwiej wówczas zwieść na haczyk (sandacza, szczupaka, bolenia), wśród nich tylko sum stanowi wyjątek, ale za to na karpia możemy liczyć z pewnością. Zapraszamy na balatońskie połowy!

Ryby drapieżne:

Sandacz

Sandacz po węgiersku to fogas (czyt. fogasz), ale nad Balatonem młode osobniki tego gatunku nie przekraczające wagi 1 kg nazywane są süllő (czyt. szullo). Według niektórych nazewnicza zmiana następuje po osiągnięciu przez rybę wagi 3 kg. Tak czy inaczej sandacz (i to właśnie ten młody) jest ulubioną wśród balatońskich ryb, a jego mięso obok mięsa suma należy do najwyżej cenionych – ma mało ości. Jesienne połowy sandacza stały się nad Balatonem w zasadzie tradycją. Wielu panów tylko dlatego trzyma żaglówki lub łodzie w nadbalatońskich portach, by od września do grudnia wyruszać wieczorami na sandacza. Ryba ta przeważnie szuka zdobyczy na otwartych wodach, zbijając się także w większe grupy. Żeruje nocą. Lubi kryjówki, zaciszne zakamarki, z których może atakować z zasadzki. Kto takie miejsca zna, może liczyć na naprawdę dobry połów. Węgrzy z nie mniejszą wprawą polują na sandacze z żaglówek, ale spławik czy obrotówki nie są z łodzi najwygodniejsza metodą. Sandacz potrafi przekroczyć wagę 10 kg, dlatego do połowów lepszy okazuje się być jego mniejszy krewniak, bersz, którego odróżnia m.in. intensywniejsze ubarwienie na odcinku grzbietu, a z przodu brak charakterystycznych kłów. Nieco inaczej też się zachowuje, rzadziej wypuszcza się na otwarte wody, latem nieraz tłumnie podpływa do brzegu, a przy tym bersz jest dość łakomy, więc łatwo go złapać.

Szczupak

Drapieżnik o przykuwającym wyglądzie. Balaton, zwłaszcza jego część południowa, nie są ulubionym terenem jego zamieszkania, bo ze względu na jego zamiłowanie do ataków z ukrycia szuka odpowiadających mu zakamarków raczej wśród nierównego terenu. Zmienny północny brzeg porosły sitowiem zdecydowanie bardziej mu odpowiada. W sezonie łowieckim, od października do grudnia, wygłodniały i pozbawiony kryjówek wśród bujnej roślinności, staje się szczupak łatwym łupem. Dawniej dobrze łapało się szczupaka zimą z przerębli. W przeciwieństwie do sandacza, ryba ta żeruje w ciągu dnia, bo podczas polowania polega na zasięgu swego wzroku. Najlepszą metodą połowu szczupaka, jak w przypadku większości drapieżników, jest spinning. Jesienią to wyjątkowe przeżycie, wyciągając bolenia sztuka za sztuką, nagle wyłowić z Balatonu pięknego szczupaka. Najmniejsze, jakie wolno łowić, to 40-centymetrowe.

Boleń

Bezzębny agresor, obok sandacza najczęściej występująca w Balatonie ryba drapieżna. Jeśli na powierzchni wody usłyszymy nagle potworny huk i ujrzymy umięśnioną rybę, która porusza się z prędkością światła, wywołując niemałe wiry, a wokół czmychają małe rybki, niemal bez wyjątku możemy być pewni, że oto właśnie boleń wyruszył na żer (szczupak podczas polowania pluska się pod powierzchnią wody, sandacz zaś chodzi przy dnie). Mimo swej straszliwej prędkości jest boleń drapieżnikiem dość niezdarnym, często gubi zdobycz, a ciało jego wylatuje nad powierzchnię wody, co innym polującym rybom się nie zdarza. Można go też łowić przy dnie, ale największą przyjemność i najlepsze efekty przynosi spinning. Rodzajów przynęt stosowanych na bolenia jest wiele, nad Balatonem najlepiej sprawdzają się srebrne, obrotowe blachy. Doświadczenie jednak pokazuje, że rybę tę złowić można prawie na wszystko i to niezależnie od okoliczności, gdy tłumnie gromadzi się wzdłuż wybrzeża. Zdarza się to szczególnie jesienią, w październiku, gdy zbite eskadry boleni cisną małe ryby w stronę molo, by tam je okrążyć. Istotnie, w pewnych godzinach bolenie są naprawdę rozwścieczone i wtedy łatwo je chwycić, bo niewybrednie rzucą się na wszystko. Niektórzy wędkarze zastygają jednak w takich chwilach. Rzeczywiście stan liczebny boleni bardzo się waha, a intensywne połowy mogą sprawić, że ryba ta zniknie na lata, póki znów populacja się nie rozmnoży. Jej mięso nie jest zbytnio cenione, bo zawiera dużo ości, ale boleń przyrządzony ze znawstwem będzie tak samo smaczny, jak każda inna ryba. Na haczyk łapią się przeważnie okazy o wadze 1,5 – 2,5 kg, ale zdarzają się też ponad 5-kilogramowe. Najmniejsze, jakie wolno łowić, muszą mieć 40 cm.

Ciosa

Najbardziej chyba wyjątkowa spośród balatońskich ryb, bo chociaż spotkać ją można prawie wszędzie, to właśnie Balaton słynie jako miejsce jej występowania. Dawniej rybacy nazywali ciosę „widoczną rybą” bo jesienią osoby, które miały sokoli wzrok, informowały rybaków o zbliżających się ławicach ciosy. O tej porze ryby te zbijają się w gromady, zajmując całą głębokość wody od dna aż po powierzchnię, na której tworzą łatwo widoczny z daleka ciemny pas. Z wybrzeża kierują statkami za pomocą osobliwych sygnałów, zaś z jednego z wierzchołków wzgórz Tihany pomachać im można białą chusteczką. Połów o wadze 100 kwintali nie należy do rzadkości. W okolicach przystani promowej na Tihany choćby w lutym zobaczyć można taki oto obrazek, jak wzdłuż 100-metrowego odcinka wybrzeża wędkarze nie nadążają z zarzucaniem wędek, bo dosłownie co sekunda ktoś wyciąga ciosę. Ryba ta nie osiąga jakiś imponujących rozmiarów, już 30 dkg okazy uważane są za spore. Ma smukłe ciało i jest piekielnie szybka. Tuż po podcięciu łatwo odnieść wrażenie, że zdobycz chce nam wyrwać kij z ręki, by już za chwilę zorientować się, że to wcale nie jakiś olbrzym. Ciosa żeruje przy dnie, ale też chwyta pokarm płynąc. Źywi się glistami, larwami muchy plujki, w chudszych okresach łapie się na przynętę roślinną, ale i na małe rybki, a wówczas mniejsze przynęty są na straconej pozycji.

Sum

Uważany za powszechnie znaną rybę, dlatego nie będziemy szczegółowo opisywać jego wyglądu i zwyczajów. Występuje w Balatonie, ale złowienie suma wymaga czasu, ryba ta lubi rowy, zagłębienia (np. „studnię” przy półwyspie Tihany – tu Balaton osiąga największą głębokość, ok. 11 m) – tę sumią topografię dobrze znają jedynie miejscowi. Ponoć kilkadziesiąt lat temu bez trudu można było ujrzeć właśnie przy półwyspie Tihany 80 – 100 kg sumy polujące na dzikie kaczki. Najmniejsze, jakie wolno łowić, muszą mieć 50 cm, w czasie tarła – 5 kg.

Węgorz

Parę dziesięcioleci temu sprowadzono tu ten specyficzny gatunek ryby, która europejskimi rzekami spływa do Morza Sargassowego, by się rozmnożyć. Węgorz ma zaciekłych wrogów, jak i zdeklarowanych miłośników, którzy właśnie na tę konkretną rybę polują. Większość jednak irytuje, gdy podczas połowu po szybkim wyrzucie i zręcznym chwycie nie sandacza ciągną na łajbę, ale oślizgłą, wijącą się, wężową kreaturę. Drapieżnik, którego złapać można prawie wyłącznie przy dnie i wymaga to niemałej wprawy. Lubi małe rybki, ale przeważnie łakomi się na glisty, które są jego ulubionym przysmakiem. Wielu twierdzi, że mięso węgorza jest wyjątkowo smaczne, na Węgrzech przygotowuje się z niego pörkölt (czyt. perkelt, znany u nas jako gulasz), choć w licznych krajach sporzywa się go wędzonej postaci, tu takiej tradycji nie ma.

Okoń

Niezbyt dużych rozmiarów drapieżnik, spokrewniony z sandaczem. Podobny do niego kształtem, chociaż bardziej krępy i nie tak srebrzysty, a raczej zielonkawy, na grzbiecie zaś podobnie pręgowany, o zbliżonym kształcie głowy i uzębienia. Okonia złowić można przeważnie w zatoczkach przy portach, ryba ta osiąga najwyżej 30 dkg. Jesienią pojawia się tu tłumnie, najlepsza przynęta to kawałki ryby, ale okoń łasi się praktycznie na wszystko. Jest potwornie żarłoczny, potrafi połykać przynęty liczące 1/3 jego masy ciała.

Ryby łagodne:

Karp

Chyba najpowszechniej znana ryba słodkowodna, nie będziemy się więc wdawać w szczegółowe opisy. Gdy w Balatonie wzrasta populacja karpia, z łatwością można go chwycić z brzegu, połów nie wymaga ani specjalnego zachodu, ani wydatków. Dlatego też na karpia liczy większość wędkarzy, wszyscy też zgodnie narzekają, gdy złowić się go jednak nie uda. Ryba ta dostępna jest na większości popularnych łowisk, na molach, przy plażach trafiają się raczej mniejsze sztuki, ważące 1 – 3 kg. Je najlepiej łowić tradycyjnymi metodami (przy gruncie lub na spławik), doświadczeni wędkarze liczyć mogą na wyciągnięcie gnieżdżących się wśród szuwarów naprawdę kapitalnych, starszych sztuk. Ryba spotykana zdecydowanie wzdłuż wybrzeża, gdzie do kamieni przyklejają się małże i inne ulubione pożywienie karpi. Karp to także główny składnik słynnej węgierskiej zupy rybnej. Łowić można osobniki, które przekroczą 30 cm.

Leszcz

W Balatonie występuje w zachwycającej liczebności. Leszcza można tu łowić jednego za drugim, najlepiej na przełomie wiosny i lata, na wszelkie popularne przynęty jak glisty czy kukurydzę. Prócz leszcza z tej rodziny popularne są też płocie.

Amur

O tej żywej torpedzie wspominamy nie dlatego, że jest wyróżniającą się populacją wśród balatońskich ryb, ale na Węgrzech jest to ryba powszechnie lubiana, żyje także w przybalatońskich mniejszych jeziorach, ściągając w te strony także zagranicznych wędkarzy. Piękna, niezwykle umięśniona, ofiarnie walcząca ryba, dlatego też jej połów dostarcza takiej przyjemności. Podjęto próby zarybiania Balatonu tym gatunkiem, ale chwilowo zostały one zażegnane.

Tołpyga

Pokaźnych rozmiarów ryba, żywiąca się planktonem. Chociaż żywi się malutkimi istotkami, nie daje się złapać praktycznie na żadną przynętę. Na haczyk łakomi się przypadkiem. Ma swoje osobliwe cechy, nie znosi drgań powodowanych przez łodzie motorowe, ogłupiona wyskakuje wtedy z wody. Na brzegu czasem można zobaczyć wyrzuconą tołpygę, którą zabiła okrętowa śruba. Na jednej z rzek Północnej Ameryki uprawiany jest specyficzny sport, łączący polowanie z wędkowaniem: poruszone dźwiękiem motorowych łodzi stada tołpyg zaczynają fikać kozły, a wtedy strzela się do nich z łuku… Nad Balatonem sporty takie racji bytu nie mają, tołpyg jest tu zresztą zbyt mało, podobnie jak i amura sprowadzonego z tych samych dalekowschodnich stron.